Cichy ból

Postanowiłam napisać dziś o bólu, i to o tym mniej oczywistym, który łatwo przeoczyć. Spotykam się w mojej praktyce z psami, u których ból bywa ukryty przed niewprawnym okiem, a właściciele dopiero po pewnym czasie zaczynają się zastanawiać czy z psem jest wszystko w porządku (lub co gorsza, po pewnym czasie przyzwyczajają się do zmiany zachowania u zwierzaka i mówią „on tak ma”). A to może oznaczać, że zwierzę cierpi już od wielu miesięcy lub dłużej.

Wydaje nam się, nam właścicielom psów, kotów, nam miłośnikom zwierząt, że łatwo jest u naszego podopiecznego ból zobaczyć, wyłapać ten moment, w którym zwierzę zaczyna cierpieć. Wyobrażamy sobie, że zwierzę nam pokaże, będzie wokalizować, piszczeć, że tylko spojrzymy i będziemy wiedzieć... Czasami tak jest, jednak zwierzęta ewolucyjnie zostały przygotowane do ukrywania bólu. Po pierwsze dlatego, że nawet będąc rannymi musiały w naturze przetrwać i np. uciekać przed drapieżnikiem. Po drugie, aby przetrwać w stadzie i jego hierarchii musiały za nim nadążyć. Żeby uniknąć śmierci czy porzucenia przez stado lub utraty pozycji nauczyły się ukrywać jakąkolwiek słabość, uraz czy ból. I to jest naprawdę głęboki instynkt, którego nie zabiły tysiące lat siedzenia na kanapie obok człowieka. Musimy pamiętać, że nasz pies jest mistrzem w ukrywaniu bólu, a nasz kot, może nawet super-mistrzem.

Nie twierdzę, że zwierzę bólu nie pokaże nigdy, bo np. przy bólu ostrym, spowodowanym nagle jakimś urazem mechanicznym pies zaskowyczy, zapiszczy, kot syknie, zamiauczy przeciągle. Sytuacje w których zwierzę wyraźnie i długo pokazuje, że boli, zwykle oznaczają, że sytuacja jest naprawdę poważna, a ból okropny (człowiek dawno byłby już na SORze).

Jednak przy bólu chronicznym, tym, który narasta stopniowo, powoli wraz z pogłębiającym się problemem, czyli jego przyczyną, sytuacja nie jest już tak klarowna. Ból chroniczny jest cichy, stały, może mieć różne natężenie, ale jest jak cień, zawsze obecny gdzieś w tle. Warto podkreślić, że nie jest tylko fizyczny, wysysa energię i radość życia, i wpływa na dobrostan emocjonalny i mentalny zwierzęcia! Jeśli już możemy coś zauważyć, to np. to, że pies czy kot więcej śpi, niechętnie się bawi, jest ospały, mniej zainteresowany otaczającym światem lub np. wylizuje sobie łapy.

Powodem osowiałości naszego zwierzęcia może być ból związany z postępującymi miarowo zwyrodnieniami stawów albo np. ból mięśniowo-powięziowy, który diagnozuje się trudno, ponieważ ból może rzutować nawet w odległych okolicach, i aby go zdiagnozować terapeuta musi za pomocą dłoni wyczuć zmiany w mięśniach i powięzi.

Musimy też pamiętać, że tak jak ludzie, zwierzęta mogą mieć indywidualny próg wytrzymałości na ból, który może być związany nie tylko z rasą, ale i z indywidualną predyspozycją i charakterem. Ale nawet u psów panikarzy ;), o bardzo małej tolerancji na ból, mimo, że łatwo będzie zobaczyć oznaki nagłego urazu, ból chroniczny może być ukryty. U ras psów ratowniczych, myśliwskich, obronnych nawet ból związany z urazem może być przez nas pominięty.

Jest też jeszcze jedna kwestia. Psy podekscytowane często bólu nie czują bo podczas ekscytacji wzrasta jego tolerancja. Nasz pies może po prostu nie czuć bólu i nie wykazywać żadnych objawów np. podczas zabawy czy ulubionej aktywności.

Kiedy więc możemy podejrzewać ból u swojego zwierzęcia? Powinniśmy być czujni np. gdy:

  • widzimy zmiany w zachowaniu, zwierzę jest bardziej osowiałe lub niezwykle pobudzone, albo nagle stało się agresywne, zaczęło unikać innych zwierząt pomimo, że wcześniej tego nie robiło

  • zwierzę więcej śpi, nie bawi się, albo bawi się mniej lub mniej chętnie, zachowuje się jakby miało depresję

  • je mniej lub mniej chętnie, niechętnie pije lub pije nadmiernie

  • unika dotyku, może sygnalizuje, że nie chce dotyku w konkretnych miejscach np. pies warknie na nas przy próbie dotknięcia łapy, kręgosłupa

  • przy dotykaniu, szczotkowaniu widzimy falowanie, skurcz lub drganie skóry

  • czujemy przy dotyku, że niektóre miejsca na ciele są gorące lub wyjątkowo zimne

  • zwierzę jest powolne, sztywne gdy wstaje, potrzebuje chwili, żeby się „rozchodzić”, ma usztywnioną postawę, pies przestał merdać ogonem albo nagle zaczął inaczej siadać, kuleje (nawet jeśli po chwili kuleć przestaje)

  • widzimy, że naszemu pupilowi sprawia trudność zmiana pozycji, wstawanie, siadanie, kładzie się z trudnością, albo przestało wskakiwać na ulubioną kanapę czy fotel.

  • coś nam podpowiada, że coś jest nie tak, wewnętrze poczucie, intuicja, nigdy tego nie ignorujcie!

Oczywiście każdy przypadek wymaga indywidualnego przeanalizowania. Ale bądźcie czujni. Niech powyższy tekst i lista uzmysłowią, że ból u zwierząt naprawdę nie jest oczywisty. Jeśli widzicie kilka z powyższych punktów u swojego zwierzaka, najpewniej trzeba udać się do specjalisty.

Previous
Previous

O osteopatii.

Next
Next

O terapii olejkami - krótko